Sport

5 najważniejszych wskazówek dla początkujących rowerzystów

12 czerwca, 2025
Positive sporty male holding yellow mountain bicycle.

Nie każdy musi od razu zostać Tour de Francem swojej dzielnicy. Wystarczy, że nie będziesz tym, który jedzie pod prąd i krzyczy „mam pierwszeństwo!” z miną papieża w czasie błogosławieństwa. Rower to nie tylko dwa koła i trochę metalu. To styl życia, sposób na spóźnianie się z klasą i pretekst do zakupu trzeciej pary spodenek z wkładką.

Rower to nie telewizor – nie wybieraj oczami

Wchodzisz do sklepu rowerowego i widzisz to cudo: karbonowa rama, design godny Tesli, a cena jak za weekend na Bali. Zanim przepuścisz wypłatę i pół duszy na coś, co będzie stało na balkonie przez następne pół roku, zadaj sobie jedno pytanie – czy na pewno tego potrzebujesz?

Rower na początek powinien być wygodny, solidny i możliwie tani – nie tani jak barszcz, ale tani jak student po sesji. Nie musi mieć amortyzatorów od NASA ani siodełka z funkcją masażu. Za to dobrze, by miał:

  • ramę dobraną do twojego wzrostu, a nie marzeń o podium,
  • hamulce, które faktycznie hamują (nie tylko w teorii),
  • przełożenia, które da się zmieniać bez konieczności studiowania inżynierii mechanicznej.

W skrócie – wybierz mądrze, nie „instagramowo”.

Twoje pośladki będą cię nienawidzić – przynajmniej przez chwilę

Nie ma co ściemniać – pierwszy tydzień jazdy to test dla twojej godności i mięśni, o których istnieniu nie miałeś pojęcia. Siodełko to nie fotel gamingowy. To kawałek plastiku, który sprawi, że zatęsknisz za szkolną ławką.

Zanim zaczniesz kląć pod nosem i podejrzewać spisek producentów rowerów, zainwestuj w podstawowe wygody:

  • spodenki z wkładką – wyglądają dziwnie, ale działają cuda,
  • dobre siodełko – niekoniecznie z gąbką wielkości poduszki, ale ergonomiczne,
  • odpowiednia wysokość siodełka – kolano nie powinno przypominać harmonii w dolnym położeniu.

Po kilku przejażdżkach ból minie, a ty zyskasz nową tolerancję na niewygody – w sam raz na PKP.

Rower to nie czołg – planuj trasę z głową

Wjeżdżanie pierwszy raz na stromy podjazd, bo „google mówiło, że to tylko 3 km” to rowerowy odpowiednik wejścia do lasu bez latarki. Mapa może kłamać, pogoda może się mścić, a twój zapał? Może się ulotnić szybciej niż akumulator w e-rowerze zimą.

Aby nie zniechęcić się na wstępie:

  • wybierz krótką i płaską trasę – nie testujesz kondycji, tylko relacji z rowerem,
  • unikaj głównych ulic – spaliny, klaksony i niecierpliwi kierowcy nie dodają uroku,
  • miej plan B – czyli jak wrócić do domu, gdy jednak nogi powiedzą „dość”.

Rower to frajda, nie survival.

Kask to nie kapelusz – zakładaj, nie dyskutuj

Jeśli jesteś zdania, że „kask jest dla dzieci i emerytów”, to pogratulować – właśnie opisałeś swoją przyszłość bez niego. Kask to nie wybór estetyczny, tylko podstawowe wyposażenie szanującego się rowerzysty. Serio.

Nie musi wyglądać jak pół szafy z Decathlonu. Są kaski eleganckie, miejskie, sportowe, kolorowe, czarne jak twoje poczucie humoru po 10 km w deszczu. Ale są. I są potrzebne.

Zadbaj też o widoczność:

  • odblaski – nie te z PRL-u, tylko nowoczesne, stylowe, widoczne,
  • lampki – przednia i tylna, najlepiej ładowane przez USB,
  • kamizelka – tak, możesz wyglądać jak pracownik budowy, ale przynajmniej żywy.

Nie bądź „tym typem” – znaj zasady

Rowerzyści mają opinię nieco… anarchistycznych uczestników ruchu. Czy zasłużenie? Cóż, bywa. Jeśli chcesz się wyróżniać, bądź tym, który zna i stosuje przepisy, zamiast jechać chodnikiem na dzwonek i modlitwę.

Najważniejsze zasady miejskie:

  • nie jedź po chodniku – to nie deptak z filmów Bollywood,
  • nie przejeżdżaj przez przejście dla pieszych – zsiądź z roweru, choćby ci się śpieszyło na finał Euro,
  • sygnalizuj manewry – ręką, nie telepatią,
  • nie słuchaj muzyki na słuchawkach – uszy to twoje lusterka.

Zasady nie są po to, by je łamać. Są po to, by nie kończyć dnia na ortopedii.

A jeśli ci się spodoba…

  • zapisz się do lokalnej grupy rowerowej – motywacja działa lepiej niż kofeina,
  • zacznij śledzić aplikacje treningowe – nie musisz być Strava-psycholem, ale kilka statystyk nie zaszkodzi,
  • zacznij planować dłuższe wypady – Mazury, wybrzeże, a może Bieszczady? Tylko nie od razu.

A jeśli nadal nie wiesz, czy to dla ciebie…

  • wypożycz rower na dzień lub dwa – zanim kupisz, przetestuj,
  • porozmawiaj z doświadczonymi rowerzystami – większość uwielbia gadać o rowerach bardziej niż o polityce,
  • daj sobie czas – jak z każdą nową pasją, początki bywają mylące.

Gdy asfalt pod kołami zaczyna brzmieć jak ulubiony utwór, a zakwasy stają się znakiem postępu, wiesz, że coś się zmieniło. Rower nie potrzebuje paliwa, ale za to daje coś bezcennego – chwilę dla siebie, kawałek drogi tylko dla ciebie i uczucie, że choćby przez moment wszystko gra. Jeśli masz dwa koła i trochę zapału – jesteś gotów. Reszta to już tylko jazda.

You Might Also Like

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź